Najbardziej wypadkowe skrzyżowanie Nowej Huty: odpowiedź urzędu nie na temat
27 maja skierowałem do Wydziału Gospodarki Komunalnej i Infrastruktury zapytanie związane z organizacją ruchu na najbardziej znanym nowohuckim skrzyżowaniu: Rydza-Śmigłego i al. Róż. Mimo dołożenia kolejnych znaków i wysepek sytuacja się nie poprawia. Może należało by się zastanowić dlaczego?
![]() |
Foto: FB/ grupa "Nowohucianie" |
Analizując jedno ze zdjęć opublikowanych w mediach społecznościowych można zauważyć, że jest tam co najmniej 18 znaków. Część znaków zasłania widoczność bo są umieszczone w osi jezdni. Poza tym są tak wysoko ustawione że normalny kierowca ich nie widzi - intuicyjnie patrzymy przed siebie a nie w niebo (wynika to chociażby z zasad BHP). Zapytałem więc odpowiedzialnych za to urzędników czy rozważają następującą propozycje poprawy sytuacji:
1. Likwidacje wysepek zwężających.
2. Ograniczenie ilości znaków i "malowanek" na jezdni do niezbędnego minimum czyli jeden znak "Ustąp pierwszeństwa" i znak informacyjny o przejściu dla pieszych. Reszta do magazynu.
W odpowiedzi pan Michał Mikołajczyk zast. dyrektora wydziału informuje mnie, "że istniejące oznakowanie jest wynikiem długich obserwacji i rozważań dotyczących zaistniałych sytuacji w tym rejonie. Ówczesny Wydział Miejskiego Inżyniera Ruchu w 2024 roku przygotował i zatwierdził projekt stałej organizacji ruchu mający poprawić widoczność oznakowania zwłaszcza na drodze podporządkowanej oraz zwrócić uwagę kierujących na konieczność zachowania szczególnej uwagi. Pragnę również poinformować, że oznakowanie pionowe jest montowane na wysokości zgodnej z obowiązującymi przepisami [1] i zachowaniem odpowiedniej skrajni pionowej i poziomej. Jednocześnie informuję, że w dniu 29 maja br. został przekazany do Zarządu Dróg Miasta Krakowa projekt organizacji ruchu zmieniający znaki A-7 (ustąp pierwszeństwa) na znaki B-20 (stop) oraz wprowadzający pasy wibroakustyczne, który
powinien w sposób czytelny i wyraźny podkreślić konieczność zachowania szczególnej uwagi
podczas zbliżania się kierowców do przejścia dla pieszych oraz skrzyżowania".
Niestety odpowiedź nie odpowiada na zadane pytania.
Obecnie wygląda to tak, że kierowca dojeżdża do skrzyżowania i widzi 18 znaków. Do tego zwężające wysepki i koncentruje się na tym czy nie przywali, a nie na tym czy nic nie jedzie. Może nad tym by się ktoś zastanowił. Bo na razie to zarabiają blacharze, mechanicy, projektanci organizacji ruchu, drogowcy i producenci znaków i farby drogowej. I dopiero po takiej analizie można by obserwować jaki będzie efekt. Ale jak widać na załączonym obrazku urzędnicy nie chcą przyznać się do swojego błędu. I to mnie akurat nie dziwi: pan Michał Mikołajczyk był wcześniej Miejskim Inżynierem Ruchu (na tym stanowisku zastąpił Łukasza Grygę). Urzędnicy powołują się też na obowiązujące przepisy w kwestii wysokości usytuowania znaków. Może warto by było zwrócić ustawodawcy uwagę, że te przepisy są złe i należy je zmienić. Ale najwyraźniej na tym by oznakowanie bardziej rzucało się w oko krakowskim urzędnikom nie zależy. Dlatego kochani w tym miejscu "dzwony" będą nadal, a organizacji ruchu "z mózgiem" nie należy się w grodzie Kraka spodziewać.
Podstawa prawna przytoczona przez urzędników:
[1] Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 14 października 2022 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach.(poz. 2377)
Sebastian Kolemba
Komentarze
Prześlij komentarz